Festiwal
Nagroda za całokształt twórczości
Nagroda za całokształt i wkład w polską kinematografię wręczona zostanie przez Organizatora TNF po raz jedenasty. Kapituła TNF nagrodą tą uhonorowała dotychczas: Andrzeja Wajdę, Janusza Morgensterna, Tadeusza Konwickiego, Franciszka Pieczkę, Wojciecha Kilara, Danutę Szaflarską, Daniela Olbrychskiego, Wojciecha Pszoniaka, Andrzeja Seweryna, Jana Nowickiego, Agnieszkę Holland, a w ubiegłym roku Allana Starskiego.
Decyzją Kapituły 30. TNF tegorocznym laureatem tej Nagrody został wybitny polski operator filmowy Witold Sobociński. Laureat odbierze statuetkę "Filmowca" (autor Sławomir Micek) oraz nagrodę pieniężną w wysokości 15 000 zł podczas Gali Wręczenia Nagród 30. TNF.
Grawerowane podpisy do statuetek wykonała Firma Jubilerska „Heliodor” Dariusz Sulowski.
Mag filmowego obrazu
W słynnej scenie z filmu, który uczynił Witolda Sobocińskiego sławnym – Wszystko na sprzedaż Andrzeja Wajdy (1968) – podpici artyści do omdlenia kręcą się na karuzeli. Sobociński siedział z kamerą na karuzelowym siodełku, kamera wirowała więc jak szalona, utrwalając obraz o niebywałej ekspresji.
Scena ta jest symboliczna dla sztuki operatorskiej naszego laureata. Bowiem jeśli pierwszy wybitny operator w polskim kinie fabularnym po 1945 roku Jerzy Lipman w ogóle uaktywnił kamerę, wcześniej niemrawo rejestrującą wszystko, co przed nią inscenizowano, Jerzy Wójcik wniósł do obrazu filmowego pierwiastki intelektualne, a Mieczysław Jahoda poszerzył jego możliwości kreacyjne i przygotował zdjęciami w Krzyżakach Aleksandra Forda grunt pod ekspansję Eastmancoloru, to Witold Sobociński wyzwolił kamerę z motorycznych ograniczeń, uczynił z niej, co się zowie, narratora, niesłychanie dynamizując świat ekranowy.
To wyzwolenie zbiegło się w czasie ze wspomnianą ekspansją nowoczesnego negatywu barwnego, przeto obdarzony wrażliwością malarską Sobociński stał się też jednym z czołowych operatorów epoki przejścia kinematografii polskiej z czerni i bieli na kolor, datowanej na przełom lat 60. i 70. XX w. To wtedy zachwycał zdjęciami we Wszystkim na sprzedaż, Weselu oraz – z Edwardem Kłosińskim i Wacławem Dybowskim – Ziemi obiecanej Wajdy, Trzeciej części nocy Andrzeja Żuławskiego, Sanatorium pod Klepsydrą Wojciecha Jerzego Hasa.
Sobociński ma w oku to coś, co sprawia, że na widok impresyjnego nadwiślańskiego świtu z Wszystkiego na sprzedaż, widm nawiedzających bohaterów Wesela, onirycznego świata umarłych z Sanatorium pod Klepsydrą albo barokowego przepychu i szokującego realizmu Ziemi obiecanej – wstrzymujemy oddech. Bo te kadry uchwycił mag filmowego obrazu! W poetyce ekspresyjnej Sobociński sfotografował też Widziadło Marka Nowickiego, ale nie zasklepiał się w niej: w bardziej powściągliwej utrzymał zdjęcia w Życiu rodzinnym Krzysztofa Zanussiego i Smudze cienia Wajdy, we wręcz ascetycznej – w Śmierci prezydenta Jerzego Kawalerowicza (wspólnie z Jerzym Łukaszewiczem) i Skardze Jerzego Wójcika, a obie połączył w Szpitalu przemienienia Edwarda Żebrowskiego, O-bi, O-ba, końcu cywilizacji Piotra Szulkina czy Wrotach Europy Wójcika. Ten ostatni film, z 1999 roku, przyniósł Sobocińskiemu pod koniec kariery operatorskiej Orła i nagrodę na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.
Witold Sobociński urodził się 15 października 1929 roku w Ozorkowie. Kiedy był małym chłopcem, obejrzał Królewnę Śnieżkę Disneya. Zauroczony ruchomymi, kolorowymi obrazami, pomyślał sobie, że kiedyś chciałby takie tworzyć. Rodzice woleli jednak, żeby miał bardziej konkretny fach, toteż po wojnie posłali go do szkoły mechaniczno-włókienniczej w Łodzi. Szkoła mieściła się w pobliżu Wytwórni Filmów Fabularnych, więc podpatrywał powstawanie m.in. Zakazanych piosenek.
Wkrótce przeniósł się do liceum ogólnokształcącego, gdzie posiadł wiedzę humanistyczną, bardzo przydatną w zawodzie operatora filmowego. W klubie YMCA odkrył jazz, słuchając płyt z tą muzyką (dary z Ameryki). Sam grał ją – w czasach stalinowskich, kiedy była zakazana – w legendarnym zespole Melomani, zrazu na gitarze, później na perkusji i puzonie. Choć z czasem przestał występować, będąc już operatorem, w pewnym sensie pozostał muzykiem. Często bowiem, choćby w roztańczonym Weselu, wykorzystywał wrodzone poczucie rytmu, a typowa u jazzmana zdolność improwizowania pomogła mu sfotografować np. Wszystko na sprzedaż, które też było improwizowane na planie przez reżysera i aktorów. Epokę Melomanów przywołał zaś kamerą w pięknym filmie Feliksa Falka Był jazz. Studia w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej w Łodzi Witold Sobociński wybrał pod wpływem Jerzego Gruzy. Kina uczył się tam od wspaniałych profesorów, m.in. Antoniego Bohdziewicza, Jerzego Toeplitza, Stanisława Wohla. Chłonął klasykę filmową. I kręcił dużo etiud. Za neorealistyczne zdjęcia do etiudy Ryszarda Bera Łodzie wypływają o świcie (1955, w tym samym roku ukończył studia) otrzymał nagrodę w Moskwie.
Po studiach pracował w łódzkim ośrodku Telewizji Polskiej, a po przeprowadzce do Warszawy – w Wytwórni Filmowej Czołówka, gdzie dał się poznać jako autor efektownych zdjęć, zwłaszcza lotniczych, w dokumentach o wojsku. Z Czołówki wydobył go Wójcik, bo potrzebował twórczego operatora kamery w Faraonie Kawalerowicza – superprodukcji, do której robił zdjęcia (przy współpracy Wiesława Zdorta). Sobociński nakręcił z ręki ujęcia tak płynne, jakby miał Steadicam, a przecież tego wynalazku wtedy jeszcze nie było.
Jako autor zdjęć do filmu fabularnego nasz laureat już wcześniej zadebiutował telewizyjnym Łabędzim śpiewem Jerzego Antczaka (1962). Pierwszym fabularnym filmem kinowym, do którego zrobił zdjęcia – czarno-białe, rewelacyjne! – był zrealizowany po Faraonie antystalinowski dramat Jerzego Skolimowskiego Ręce do góry (1967). Niestety, spoczął na półce, ale obejrzał go Wajda i będąc pod wrażeniem nowatorstwa Sobocińskiego, powierzył mu zrobienie zdjęć do Wszystkiego na sprzedaż. Resztę już znamy.
Chociaż nie całą, gdyż Sobociński zdjęciami w filmach zagranicznych, z których najlepiej znane to Piraci i Frantic Polańskiego, potwierdził w świecie przednią markę polskiej szkoły operatorskiej. Ponadto jako profesor PWSFTviT w Łodzi wykształcił kilka pokoleń autorów zdjęć filmowych i kształci następne. W ostatnich latach nadzoruje rekonstrukcje cyfrowe klasyki kina polskiego. Należy do Stowarzyszenia Filmowców Polskich i Stowarzyszenia Autorów Zdjęć Filmowych – Polish Society of Cinematographers. Wybitnym operatorem był syn Witolda Sobocińskiego Piotr (zm. 2001). Na tę samą ocenę zasługują wnukowie Piotr junior i Michał.
Tarnowska Nagroda Filmowa jest kolejnym zaszczytnym trofeum przyznanym Witoldowi Sobocińskiemu za całokształt twórczości. Nie brakuje wśród nich nagrody American Society of Cinematographers!
Tegorocznej edycji Tarnowskiej Nagrody Filmowej – Festiwalu Wybranych Polskich Filmów Fabularnych towarzyszy wystawa Witold Sobociński. Wizualna ciągłość obrazu, otwarta jesienią ubiegłego roku w łódzkim Muzeum Kinematografii.
Andrzej Bukowiecki